Forum Politologia, Uniwersytet Jagielloński Strona Główna Politologia, Uniwersytet Jagielloński
Politologia, Uniwersytet Jagielloński, 2009/2010
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Teatr
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Politologia, Uniwersytet Jagielloński Strona Główna -> Dodatek Kulturalny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mary$




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 1409
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z jutra

PostWysłany: Śro 17:29, 14 Mar 2007    Temat postu:

czy "oresteja" była przyzwoita...

Hmm..no i byłam, wystałam tą wejściówkę, wysiedziałam dwie godziny, wygrzałam schody Starego, zapchałam płuca ciężkawym dymnym filtrem przez który Klata pozwolił widzom wejść w świat zemsty i odkupiającej krwi - krwi-przepustki do kolejnego brutalnego odkupienia...kręgu zamkniętego, który jedynie przez bogów może być przerwany, jedynie w ich kaprysie może znaleźć swój kres. W beztroskiej zabawie panów świata, zdziecinniałych pozłacanych kukieł, dziś wyglądających z ołtarzy kineskopów, plazmowych ekranów...

Bezradni wobec konieczności bycia matką, żoną, kochanką zapalaja wtedy papierosa, jak wyłaniająca się z przydymionej przestrzeni Dymna-Klitajmestra. Wyłania się i choć zawiesić siekierę może, czyni z niej inny pożytek. Inni nie są w stanie wyróść ze swego chłopięctwa jak Orestes, czy mężnie i samodzielnie wyjść z poczwarki-nastolatki-fanki Elektry. Jak Aigistos wydają się być upośledzeni.
Na scenie zapanowuje atmosfera zagubienia, bezsilności.
Swojego miejsca nie będzie pewny nawet chór, u Klaty grupa ocalałych, już mogących sobie pozwolić na kpinę ze śmierci i bólu wybrańców-szaraków, urzędasów wygrzebanych z gruzów dzieła zemsty i nienawiści...
Nie pomoże nam nawet wieszczka Kasandra - Mądrość i Rozwaga, przytargana do samej matni, która sparaliżowana złem, wyczerpana okrucieństwem, woli być ślepa i niema, woli odejść, przeczekać, osamotnić. W szaleństwie nie mieszają się zmysły, lecz podporządkowane zostają konieczności mechanicznej i bezmyślej - serca nie rozdzierają przerażające dylematy - zbrodnia jest w zestawie porażek przyznanym ludziom, porażek im nieodłącznych.
Klata anektuje ajschylosową Oresteję mistrzowsko przeżuwa antyczny dramat, bluźnierczo odrzucając jakiekolwiek dekorum. Wszystko to robi dla potrzeby dnia dzisiejszego, bo wczorajszych błędów nie pamiętamy i dlatego nie będzie pewnie innego niż dziś jutra. Agresja tkwiąca w człowieku, zatrzaśnięta w dźwiękach gwałtownie atakuje nie tylko dusze bohaterów, lecz jest bezlitosna dla widzów dodatkowo walczących od samego początku z oparami znad gruzowiska człowieczeństwa...A może jedynie tak dostrzegalna jest ludzka dusza?
Klata nie zadaje pytań, lecz prowadzi nas ścieżką ironii, wiedzie śladem prześmiewcy-barbarzyńcy. Drze na strzępy stare formy, zlepia, majstruje dla piorunującego efektu. Przebiera śmierć w fatałaszki puszczalskich kociaków, lecz nie pamięta, że błahe, choćby było jedynie formą, nuży i tego znużenia połączonego z kontrowersją trudno uniknąć. Nie dziwią mnie oskarżenia o miałkość ujęcia – wszak nasz postmodernistyczny świat jest miałki. Przepuściwszy cywilizację przez maszynkę do mięsa zlepiamy ponownie w całość – inną wszak, by wyprzeć się błędu odrzucenia dotychczasowego, gorzko kpimy, odstawiając w kąt narzędzie pamięci. I Klata powinien liczyć się z tym. Powinien wiedzieć, że nawet doskonała Dymna, czy Juliusz Chrząstowski, ani nawet goła poklepana pupa Apolla-Williamsa nie pomogą, gdy za kilka lat ktoś mnie zapyta „Do you remember?”, a na usta cisnąć się będzie odpowiedź – „No I don’t”.


w sktócie: idź, bo warto ocenić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lis
Whoism stosowany



Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rok IV / Szczecin

PostWysłany: Wto 22:06, 17 Kwi 2007    Temat postu:

Tango Piazzolla - Teatr im. J. Słowackiego

jak dla mnie... ABSOLUTNA REWELACJA!!! Very Happy

Doslownie 5 minut temu wrocilem z Teatru. Czego tu nie ma... Jest taniec, jest spiew, jest rewelacyjna muzyka na zywo w wykonaniu "TANGO BRIDGE" pod kierownictwem Grzegorza Frankowskiego. Co tu duzo kryc, jest to tzw. spektakularny spektakl, ma robic wrazenie. I robi.

O czym? O szukaniu szczescia. O milosci. I o niespelnieniu, bo choc wszyscy kochaja, to nikt nie jest kochany z wzajemnoscia.

Bawilem sie swietnie i ani przez moment mi sie nie nuzylo, mimo ze jak niektorzy wiedza sen i wypoczynek to w tej chwili pojecia mi obce, wiec ryzyko znudzenia bylo spore.

Serdecznie polecam!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lis
Whoism stosowany



Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rok IV / Szczecin

PostWysłany: Wto 16:29, 01 Maj 2007    Temat postu:

Peter Quilter - Boska! - reż. Andrzej Domalik, Teatr Polonia (Warszawa)

Dramat opowiada o karierze Florence Foster Jenkins - „najgorszej śpiewaczki świata”. Kobiecie, która nie mając za grosz talentu, postanowiła występować. Na swoje koncerty wpuszczała tylko tych, którzy po bilety zgłosili się do niej osobiście, by (jak mówiła) wyeliminować wroga na publiczności, tych którzy zawsze siadają w ostatnich rzędach i narzekają. Można by pomyśleć, że to jedynie kolejna zachcianka rozpuszczonej, nieprzyzwoicie bogatej (dzięki odziedziczonej po ojcu fortunie) arystokratki. A jednak sale koncertowe zawsze były pełne po brzegi, występy były wielkim wydarzeniem. Problem jednak w tym, że nie przychodzono na nie z powodu walorów muzycznych, lecz czysto rozrywkowych, jak do cyrku. Florence nie dość, że nie umiała śpiewać, niezdarnie tańczyła, komicznie gestykulowała, to jeszcze ubierała się w dziwaczne kostiumy. Sama jednak, przekonana o doskonałości swego śpiewu, reakcje publiczności za każdym razem odbierała jako wyraz nieopisanego zachwytu (tak, wydaje się, że była aż tak naiwna).

Najważniejsze to spełniać marzenia, nie zważając na innych, na krytykę, wątpliwości, robić to, co się kocha. Taki wniosek można wysnuć z zakończenia „Boskiej”. Florence Foster Jenkins karierę rozpoczęła ukończywszy 40 lat i mimo że nie umiała zupełnie śpiewać, wystąpiła w jednej z najsłynniejszych sal koncertowych. Zatriumfowała. Pokonała wszystkich wątpiących. Nie bójmy się spełniać marzeń, wydaje się mówić reżyser.

Tymczasem scenariusz napisany przez życie, nieco różni się od tego teatralnego. Otóż miażdżące recenzje, jakie ukazały się po tym ostatnim koncercie, a także histeryczna reakcja publiczności (która, rzecz jasna, świetnie się bawiła) sprawiły, że do Florence w końcu dotarło, co tak naprawdę miało miejsce na jej koncertach: ludzie przychodzili tylko po to, by się z niej śmiać i drwić. W skutek załamania, zmarła miesiąc po koncercie, w wieku 76 lat.

Jakże inny odbiór sztuki gwarantuje znajomość jednego faktu! Otóż wychodząc z teatru pomyślałem, że może jednak trzeba odpuścić tym wszystkim nieszczęsnym „gwiazdkom”, które występują, choć jak się wydaje nie powinny. Bo skoro nie można zepsuć gustu tym, którzy go nie mają, a słuchanie Mandaryny czy Michała Wiśniewskiego sprawia komuś przyjemność – to jego sprawa. Przymusu słuchania w końcu nie ma. Kategoria kiczu podobno nie istnieje, dopóki ktoś chce słuchać i czerpie radość z takiej a nie innej „sztuki”. Więc czemu nie pozwolić innym na spełnianie marzeń? Zgoda? Zgoda.

Dodanie jednak tego jakże ważnego szczegółu, zmienia zupełnie perspektywę. Wydaje się bowiem, że śmierć Foster-Jenkins w tym a nie innym momencie, gdy uświadamia sobie skalę swojej, jakkolwiek by na to nie patrzeć, porażki. Pokazuje, że dla takich osób nie ma jednak miejsca w szeroko rozumianej kulturze. Przynajmniej nie na długo. I nie każde marzenie można spełnić, bo samego siebie po prostu się nie przeskoczy.

Ale wiedzy tej z teatru nie wyniesiemy (chyba, że ktoś kupi program, tam można przeczytać Very Happy). Sztuka kończy się optymistycznie, wielkim koncertem, wydarzeniem na ogromną skalę, o którym jeszcze przez długi czas krążyły legendy. Dzięki temu mamy od początku do końca do czynienia z rozrywką, bardzo przyjemnym, dającym do myślenia, spektaklem. Do tego dochodzi ciekawa obsada – w roli głównej Maciej Stuhr, w roli tytułowej Krystyna Janda, a także m.in. Wiktor Zborowski. Jandę zawsze szanowałem jako pewną ikonę polskiego kina, lecz w tym roku widziałem ją w czterech sztukach, a także ostatnio w filmie o Mironie Białoszewskim („Parę osób, mały czas”, który wszedł na ekrany w piątek i który bardzo polecam) i muszę przyznać, że zostałem absolutnym jandofilem. Kreowana przez nią postać wzbudza tak wielką sympatię, że w chwili gdy na scenie pojawia się bohaterka krytykująca ją za brak talentu, publiczność niemal mimowolnie wstawia się za naszą „gwiazdą”. I jest to ta sama publiczność, która jak sądzę, nie zachowałaby się w ten sam sposób w obronie Ich Troje.

Bardzo serdecznie polecam – Teatr Polonia (Warszawa). Tam naprawdę można chodzić w ciemno.

A tutaj próbka przedstawienia: http://www.youtube.com/watch?v=1cWwA7Czi1E
Zapewniam, że Janda robi niemniejsze wrażenie. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mary$




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 1409
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z jutra

PostWysłany: Nie 3:19, 23 Wrz 2007    Temat postu:

Cz 2719:004.48 PSYCHOSIS
Pt 2819:004.48 PSYCHOSIS
So 2919:004.48 PSYCHOSIS
Ni 3019:004.48 PSYCHOSIS
TR
Kto jedzie? pproszę o zgłoszenia!!! na wypad do wawy.który termin najbardziej wam leży - ja się dostosuję!!!
nie chcę znów sama....

nie ukrywam, że chciałabym połączyć z :
piątek 28 września 2007 godz. 19:00


KRÓL ROGER Karol Szymanowski - INAUGURACJA SEZONU W OPERZE NARODOWEJ


Question
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lis
Whoism stosowany



Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rok IV / Szczecin

PostWysłany: Nie 12:54, 23 Wrz 2007    Temat postu:

Już się w tym miesiącu po stołecznych teatrach rozbijałem, a w październiku szykuje się Tarnów (nawiasem mówiąc przedstawienie z Warszawy też Smile ), więc ja odpadam. Choć a propos TR i Sarah Kane, czekam na Oczyszczonych Warlikowskiego, podobno jedyna inscenizacja tejże autorki, która się w Polsce naprawdę udała. A tymczasem dziś wieczorem - Zaratustra. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mary$




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 1409
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z jutra

PostWysłany: Nie 21:05, 23 Wrz 2007    Temat postu:

bardzo jestem ciekawa jak odbierzesz ten spektakl. Dla mnie to obraz tego jak rodzić pustkę, jak duch może przerosnąść nasze "człowiekiembycie". W formie klarownej trauma dłużącego się skupienia i natężenia umysłu. Spektakl męczący, bo wymagający pełnego zaangażowania intelektualnego, nie polecam bez przygotowania. I choć "Zaratustrę" widziałam jeszcze w miesiącu premiery, czyli dość dawno temu, nadal dobrze pamiętam wrażenie jakie wywarL na mnie dialog Królów - mędrców i niejasność ostatnich akordów spektaklu - myślę, że nie można uświadczyć w przekazie żadnej jednoznaczności. Nie wiemy w końcu do czego dotarł Zaratustra. Wystarczy, że na własnej duszy przez te parę godzin doświadczamy jaką przebył drogę...

co do Oczyszczonych słyszałam mniej pochlebne opinie....trzeba będzie zweryfikować
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lis
Whoism stosowany



Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rok IV / Szczecin

PostWysłany: Wto 19:21, 25 Wrz 2007    Temat postu:

Przyznam otwarcie, że ciężko mi się zebrać, żeby o Zaratustrze coś skrobnąć. Cholernie trudne przedstawienie. Dłuuugie. Nie jest to bez znaczenia, bo nawet teatr lekki, łatwy i przyjemny po 4,5 godziny może być nie do zniesienia, a Zaratustra lekki, łatwy i przyjemny nie jest. O tym, że nie jest to przedstawienie dla każdego niech świadczy fakt, że po drugim antrakcie na sali nie było już około 1/3 publiczności z początku. Teatr symboliczny, w dużej mierze niezrozumiały, bo choć się słucha, nie znaczy to wcale, że się słyszy. Wydaje się, że każde usłyszane zdanie można by przeczytać razy 10 lub 20 a i to nie gwarantuje, że się pojmie jego sens. Jedno zdanie w zasadzie zapadło mi w pamięć na tyle by 2 dni po przedstawieniu je odtworzyć: "Wszystko co proste jest fałszem a wszelka prawda jest kręta." i wynika to z pewnie mojego wyczulenia na czarno-białe pojmowanie świata i proste recepty w ostatnim czasie (prostotę tej recepty też dostrzegam Wink).

Ale jednak jest w tym przedstawieniu jakaś magia, coś z obłędu, który każe (choć nie wszystkim) wysiedzieć w fotelu. Niesamowita, konsekwentna, choć przytłaczająca wizja. Coś, co mówi mi, że jeśli nie pojmuję wszystkiego co się dzieje na scenie, to wynika to z mojej własnej ułomności a nie reżysera.

No i właśnie... ułomność. Obłęd i geniusz. I ta cieniutka granica między nimi. Kto ją wyznacza? Na jakiej podstawie? Kto decyduje o tym, że jednych zamyka się w zakładach psychiatrycznych i ich bazgroły pali, a rękopisy innych nie dość, że nie płoną, to będą przez następne dziesięciolecia i stulecia wielokrotnie i dokładnie analizowane? A może wielka nietzscheańska koncepcja śmierci Boga jest tylko wymysłem szaleńca? A może takim samym wymysłem szaleńca jest Bóg?

Trudna sztuka, raczej dla wyrobionego widza. I choć np. po Rodzeństwie (dość zbliżonym do III aktu Zaratustry) wychodzi się z teatru z lżejszą głową, polecam. Bo trudno wyrobić się oglądając kolejne części Mayday.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mary$




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 1409
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z jutra

PostWysłany: Śro 11:31, 26 Wrz 2007    Temat postu:

no to trzeba się wyrabiać dalej Wink
zachęcam nowych forumowiczów, którzy na Elitę może by się nie zgodzili, ale już na Kulturalną tak...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mary$




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 1409
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z jutra

PostWysłany: Nie 19:13, 20 Sty 2008    Temat postu:

zapraszam na łatwe, lekkie i przyjemne: "wesele" słowacki /ale co: szału nie ma Wink /

Ostatnio zmieniony przez Mary$ dnia Nie 19:16, 20 Sty 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lis
Whoism stosowany



Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rok IV / Szczecin

PostWysłany: Nie 19:25, 20 Sty 2008    Temat postu:

zgadzam się, Mary$ - szału nie ma. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mary$




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 1409
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z jutra

PostWysłany: Nie 21:38, 20 Sty 2008    Temat postu:

no może poza krzesełkiem Lusi i butami Czepcowej....,bo skoro pojawia się element uciechy, wszelkie kolejne pomysły zostają pośrednio usprawiedliwione jakimśtam niepowtarzalnym wszystkojużbyło prostym przekazem zrozumiałym dla pukających w Polsce (ale dla kogo?) serduszek licealnych...
wrażenia:
-człowiek jest istotą bezsprzecznie seksualną
-nawet zjawy znudziły się odgrywaniem akademii, a Szela to już się wogóle pogubił
-dynamika w drugiej połowie (takie szatkowanie tekstu;/) mocno naciągana przez szybkie i mnóstwo chaosu niosące roszady rozmówców na scenie
i pytanko: czy Mosze był imć Zawiszą?!?!?! to by było wymowne...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aneczzka88




Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Smocze miasto

PostWysłany: Nie 23:19, 20 Sty 2008    Temat postu:

Uwaaga !!
Mam nagrania "na zywo " spekaku "Krum " Warlikowskiego i rozmow
z Mistrzem.Jest ktos chetny?Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lis
Whoism stosowany



Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rok IV / Szczecin

PostWysłany: Nie 18:29, 09 Mar 2008    Temat postu:

Factory 2 - reż. Krystian Lupa, Teatr Stary

Kurde, aż nie wiem co napisać! Może zacznę od tego, że podtytuł przedstawienia brzmi Zbiorowa fantazja inspirowana twórczością Andy'ego Warhola i lepiej zdawać sobie z tego sprawę przed pójściem do Teatru. Ta sztuka nie jest oparta na żadnym konkretnym tekście, lecz powstała po roku prób, przeprowadzanych w formie wielkiej improwizacji. Czyli powstawała tak jak "sztuka" (dla jednych) bądź też Sztuka (dla innych) Warhola. Factory 2 nie dostarcza w żadnym wypadku biograficznej wiedzy na temat powstania czy funkcjonowania Fabryki (czyli pracowni Andy'ego Warhola) ani też ludzi, którzy ją współtworzyli, same fakty są tylko pretekstem, punktem zaczepienia. Krótko mówiąc, nie dostajemy odpowiedzi na pytanie "jak było" , tylko "jakie było".

Przygotowując się na spektakl poczytałem trochę i o samym Warholu i o jego sztuce i o ludziach, którzy z nim pracowali. Obejrzałem też film "Factory Girl". I nie kupiłem tego świata. Totalne pseudoartystyczne bagno, od którego lepiej by było trzymać się z daleko. Ale to, że połowa z uczestników wydarzeń zaćpa się na śmierć albo wyskoczy przez okno wiemy teraz, wiele lat później. Lupa nie pokazuje historii wydrążonych ludzi, pokazuję grupę cudaków oddanych możliwe że jedynemu człowiekowi, przez którego czuli się akceptowani. Ludzi zagubionych, nieobliczalnych, nieszczęśliwych, może trochę niebezpiecznych (również dla samych siebie), trochę żałosnych, ale w pewien sposób jednak pociągających. I gdzieś niemal na marginesie tej historii jest Warhol. Król Dziwaków. Ich Pan i Władca, Twórca i Niszczyciel.

Pierwsza część spektaklu to jakby zaproszenie do tego świata. Nie czułem się jak widz w teatrze, tylko jak gość u dawno niewidzianych i trochę zapomnianych znajomych. Takich, z którymi kiedyś było się bardzo blisko, a teraz się trochę tego wstydzi. Później ujęcie zbiorowe zawęża się by pozwolić przyjrzeć się poszczególnym postaciom. I widząc tych aktorów... To nie są aktorzy grający swoich bohaterów, to są aktorzy będący swoimi bohaterami. Iwona Bielska nie gra Brigid Berlin opowiadającej o sprzątaniu przez 40 minut, ona jest Brigid Berlin opowiadającą o sprzątaniu przez 40 minut. I to opowiada tak, że oczu nie można oderwać! Podobnie sceny zatytułowane Chelsea Girls i (zdaje się) Women in Revolt - takiej dawki absurdu to ja jeszcze w teatrze nie widziałem, przy czym jest to absurd absolutnie urzekający.

Lupa nie pokazuje świata Fabryki Warhola, Lupa "staje się" Warholem i tworzy świat Fabryki na nowo. Nie wiem czy to jest Sztuka, ale w moich kontaktach z teatrem to zupełnie nowa jakość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mary$




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 1409
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z jutra

PostWysłany: Pią 23:53, 30 Maj 2008    Temat postu:

dobra - o Factory 2 nic nie rzekłam, ale byłabym nieuczciwa milcząc na temat "Galgenberg"
Agata uda-Gracz, Miniatura
ktoś mi jak zerknęłam na e-Teatrze podwinął analogie do Boscha, ale inaczej nie potrafie ująć własnych wrażeń, jak nie przez pryzmat obcowania z fantastycznym światem dobra-zła-głupoty surrealisty Hieronima. Tu fullfantasy i extrareal jest człowiek - samoupodlający się, a właściwie pogrążony w swym tragicznym człowieczeństwie. Zamknięty w zakurzonym, wciąż tym samym schemacie bezsensownego zła, prostej grzeszności z katalogu tych najbarziej podstawowych - siemiu głównych. Człowiek co gnije za życia i tylko mu brakuje, by w proch się obrócił. Który czeka, w strachu na wypatrywane od dawna, który choć sparaliżowany, wsłuchuje się w rytm kroków zbliżającej się śmierci. Który ratuje się przed zagładą odgrzebując przeszłość. Który marzy o śmierci i wspominając jej nawołuje. Jest tragikomiczny, więc i zaciskasz zęby, czując jedność gatunkową z tą śmierdzącą człowiekiem masą rozbitków i podśmiechujesz się lekko z mechanizmów dnia codziennego, które w swej esencji tylko śmiech mogą wywoływać poziomem swego bezsensu.
nie wyprę się opinii innych recenzentów - trafna i piękna w brzydocie to przypowieść, oprawiona oskonałą scenografią, dopieczona genialnym aktorskim popisem. "dla Szwaba kulka w łeb, dla Ruskiego nic dobrego, a dla Żyda chrzest się przyda , dla biskupa dupa............" nic dobrego, nic dobrego, nic dobrego, ludzkie śmieci, wśród których jedni chcą zachować twarz, inni pamięć, jeszcze inni cynizm, szacunek, a nic nie zachowują - prócz pamięci. Własnego kata


p o l e c a m
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mary$




Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 1409
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z jutra

PostWysłany: Czw 18:19, 12 Cze 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
idzie ktoś? może na Ryszarda III? Prosim o cynk Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Politologia, Uniwersytet Jagielloński Strona Główna -> Dodatek Kulturalny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin