Wielki Antyszwed
Dołączył: 18 Lis 2006
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: bb/krkROK2
|
Wysłany: Pią 23:00, 27 Kwi 2007 Temat postu: Baal moimi oczyma czyli niby było nieźle,ALE... |
|
|
prysznic,ubranie,kuba,tramwaj3,nadwiślańska,hotelQ,Jarek,Karolina Kęder;reszta skromnej reprezentacji politologii,nieśmiałe wejście nawet bez ukazania biletów(sprytni mogliby się bawić za darmo),siedzimy,bardzo wygodna i ładnie skrojona sala,ciągle siedzimy,walka o wino(biorę dwa białe),przemowa,zgorzkniały jazzband z fatalnym angielskim akcentem+durne porównania piosenek z kierunkami studiów;gadamy+jemy pasztet i nienajlepsiejszą sałatę,zdobywam ciastko czekoladowe(nie znam oryginalnej nazwy,jest to chyba napisane na bilecie,grunt,że łyżek było mniej niż ciastek,więc jadłem widelcem),gadamy(o główne danie nie walczę,kolejka na pół sali),stwierdzam że nuuda,idę z kubą po piersiówki z żołądkówką,jazzmani na parkingu prawią o degeneracji muzyki,pijemy,kibelek,jeżdzimy windą z małomówną blondpięknością,jeżdzimy windą z ekipą z politologi,dostajemy misje-0.5+cola,idziemy w prawo,przechodnie mówią że shop daleko,w lewo-stacja benzynowa(niemiła i wredna sprzedawczyni),zapraszamy napotkanego żula na bal po czym rozmyślamy się i dajemy mu Orbit,wchodzimy w konspiracji do Q.znajdujemy tam zdekonspirowaną wódkę,też się dekonspirujemy,pijemy z ekipą,popijamy wodą,aha jeszcze była od10 dyskoteka,spoko dj puszcza na zamówienie nasze "King of my castle" i jest super,kuba odbija mi dziewoje(w tym Xenię z Astany) i nabywam doła,idę oglądać stinga i sade w sali bankietowej-fajne,gadamy z Jarkiem o czymśtam Newcomba i braku wolnej woli,wychodzę,boli mnie noga(tak mnie bolała na drugi dzień że opuszczam wf),długa droga starowiślną,dwóm najaranym ziomom mówię kędy do rynku,idę się odlać do kitschu i spotykam nieprzytomną Włoszkę,wzywam kubę celem przetransportowania jej do łoża,włoszka budzi się i oznajmia że zmierza na Prokocim,zostawiamy ją ,zimno mi jak ch.,załatwiam potrzebę w kitschu,sprawdzamy czy Włoszka nie zasnęła,zostawiamy ją z gościem jadącym na Prokocim i ruszam do Żaczka,zasypiam,budzę się ze strasznie bolącą nogą,zasypiam,wstaję o 15,dobra tyle bo to już dawno po balu.......
Konkluzje:Bal był OK(a właściwie zaczął być po paru:),choć znacznie ustępuje wiejskiemu weselu,poza tym miałem ciągłe wrażenie taniej imitacji elegancji,poza tym nie załapałem się na danie główne i pierogi(o ile były) ale to wyjaśnia fakt,że był to stół szwedzki:) koniec raportu
|
|