Politologia, Uniwersytet Jagielloński

Juleczka · Wysłany: Śro 13:39, 22 Mar 2006 Temat postu:

w "dowodzie" gra jake gyllenhaal! Very Happy

jako jego wielka fanka bylam na filmie w kinie. chociaz musze powiedziec, ze film wybitny nie jest - ja zrobilabym do niego inne zakonczenie... nie lubie jak filmy maja glupie zakonczenia, a to z "dowodu" bylo cienkie...

na "panu zycia i smierci" zasnelam, ale skoro tak sie podoba to sprobuje podejsc do niego jeszcze raz, moze o jakiejs wczesniejszej porze?

nie wiem kjt dlaczego tak podobal ci sie hostel... dla mnie byl taki sobie, przez wieksza czesc filmu nic sie nie dzieje, a ogladajac miala wrazenie, ze widze po prostu makabryczna wersje "eurotripu". europa jest pokazana tak tendencyjnie, ze az rece opadaja... mogliby sie ci z usa wysilic i nakrecic film o podrozy do europy, ktory nie ogranicza sie do odwiedzic amsterdamu i slowacji. az czekalam kiedy pojawia sie w niemczech i spotkaja mlodych chlopcow z malymi czarnymi wasikami... sama koncowka filmu troche nadrabia, ale tak czy tak spodziewalam sie czegos straszniejszego (moge sie jedynie zgodzic, ze motyw z tym, co ten koles robi tej azjatce zanim uciekna z tych lochow jest rzeczywiscie obrzydliwy!)

kjt · Wysłany: Śro 15:47, 22 Mar 2006 Temat postu:

hehe, najbardziej podobał mi się motyw z podciętymi achillesami Very Happy

. A czemu mi się podobał cały film? To wszystko wyrasta z mojej niedawnej fascynacji horrorami klasy B, a nawet C, która się przełożyła na uwielbienie do filmów pokroju Piły... w skrócie im więcej hardcoru, tym bardziej się cieszę Very Happy

.
A że Europa tendencyjnie? no to już nie poradzę nic, przymknąłem na to oko. Chociaż na Słowacji dużo bywałem i obraz w filmie jest może przerysowany, ale prawdopodobny (no pomijając oczywiście motyw samego hostelu).

"Pan życia i śmierci" - przyzwoity film, choć odrobinę za dużo moralizowania i pacyfizmu. Bardzo mi się podoba obraz Sierra Leone i motyw gorących hiv-suczek Very Happy

.

Mary$ · Wysłany: Śro 22:57, 22 Mar 2006 Temat postu:

póki idzie:
"Rok diabła" - dla mnie r e w e l a c j a!!!
każdy się zgodzi kto pokochał Nohavicę, lubi Jaza Colmana i nie boi się, że lada dzień będzie mógł sobie powiedzieć: mam na imię...i jestem alkoholikiem. (ciekawe kto pójdzie.. Laughing

)
Muza na 6 z +!!!!
<no może ktoś się skusi na nazwisko: Peter Zelenka Smile

>

Juleczka · Wysłany: Czw 0:07, 23 Mar 2006 Temat postu:

ale kjt, w hostelu bylo strasznie malo hardkorowych scen! nie wiem jak bylo w pile, bo nie ogladalam, ale hostel rozkreca sie dopiero pod sam koniec i nie ma tam tak duzo strasznych rzeczy (chociaz fakt, podciecie sciegien achillesowych bylo bleeee Wink

)

"rok diabla" widzialam na festiwalu w kazimierzu (jak jeszcze tam sie odbywal... Sad

). to chyba jeden z baaardzo niewielu filmow, na ktorym mialam ochote wyjsc z kina. kompletnie do mnie to nie przemawia...

...:::PeDZeL:::... · Wysłany: Czw 0:28, 23 Mar 2006 Temat postu:

dla mnie :Hostel" to totalna kicha:/ myslalem ze Quantin zrobi cos ciekawego a tu ch..j;/ chyba piewrszy horror na ktorym sie tak usmialem:) najlepsza byla scena jak potencjalny killer glownego bohatera sie poslizgnal na kaluzy krwi...wtedy to juz nie moglem lezalem na ziemi:) ale trzeba przyznac ze laski w tym filmie byl ciekawe:) w jezyku czeskim "krasne divki krasne" Razz

kjt · Wysłany: Czw 1:17, 23 Mar 2006 Temat postu:

Pędzel, ale to nie jest film w reżyserii Tarantino, on jest tylko producentem. Podobna liga jak Old Boy.
A poza tym odwalcie się, Hostel rządzi i tyle Smile

.

Mary$ · Wysłany: Czw 14:50, 23 Mar 2006 Temat postu:

Juleczka!Czyli nie miałaś okazji pokochać Nohavicy (a to może być trudne jak w muzyce nie docenia się treści do której przedrzeć się trzeba przez zasieki czeskiego...) Wink

Jaza Colmana nie każdy musi lubić,
no i cnota wstrzemięźliwości zwykłej (czyli i tak nie ścisłej) od alkoholu przyznaje stawia bariery przed odbiorcą "Roku diabła".
jak wspomniałam: warunki są twarde!!! Cool

Juleczka · Wysłany: Czw 17:13, 23 Mar 2006 Temat postu:

hmm... jak dla mnie film byl po prostu nie w moich klimatach i muzycznych i filmowych, wiec nawet nie staralam sie go w zaden sposob zrozumiec. nie musze lubic wszystkich filmow (chociaz wiekszosc filmow, ktore widzialam podobala mi sie). nie rozumiem tylko twojego motywu z wstrzemiezliwoscia od alkoholu...

Gróby · Wysłany: Czw 17:14, 23 Mar 2006 Temat postu:

huhuhu

jak ktoś tu lubi hardcore to może sie weźmie za jakiegoś "Antrophagusa", "Zapomniany świat Kannibali" a może "Porno holocaust"? albo za "Ostatnia orgia gestapo"...albo za "SS Girls"...te dwa ostatnie z nurtu nazi-exploit więc sie wpisują w konwencję...historyczną? Very Happy

ja tam nie zamierzam oglądać takich wariactw wole takie rzeczy jak Piła. Ludzie często się plują, że niby brutalne, ale moim zdaniem nie jest to bardziej brutalne od wielu slasherów. Bardziej mnie zachwyciła przewrotna fabuła. Widziałem także sequel . Całkiem całkiem, gdyby nie trąciło tym, że to jednak to samo, tylko nowe sadystyczne pomysły na uśmiercanie.
Czekam w każdym razie ma część 3 ( Hostelu też ma być druga cześć jakby kto był zainteresowany)

Mary$ · Wysłany: Czw 18:28, 23 Mar 2006 Temat postu:

najlepsze są właśnie te filmy co nie każdemu się spodobać mają...
a co do tego picia - nie wiem czy pamiętasz Julciu, tam był taki motyw przewodni z życiem w roli głównej. I poboczny z AA Smile

.... to nie musi się podobać

kjt · Wysłany: Czw 22:56, 23 Mar 2006 Temat postu:

Właśnie obejrzałem kolejny film z najsensowniejszej serii zainicjowanej przez TVP, od kiedy pamiętam - czyli kultowe, polskie komedie (czwartek, 20.00 TVP2, jakby ktoś nie wiedział).
Tym razem - "Brunet wieczorową porą". Jeszcze bardziej absurdalny od "Misia" (nota bene emitowanego w tej samej serii tydzień temu), z mocną, sensacyjną intrygą Smile

. Po prostu - biblia, że się tak wyrażę.
Pamiętajcie - czerwone kapelusze są zawsze podejrzane.

A tak BTW - zwracam się z zapytaniem do loży ekspertów (jakaś na pewno jest).
W ubiegłe wakacje, w stanie nie do końca trzeźwym, oglądałem jakąś głupawą komedię polską, również rodem z PRL-u. Akcja się rozgrywała głównie na blokowiskach z wielkiej płyty, pewnym lajt motywem była podejrzana, rozpustna prywatka z gołymi babami, Violetta Villas grała tam demoniczną divę w czerwonej sukni, a główny bohater był cały czas wikłany w zdrady z różnymi kobiecinami. Wie ktoś, jak to się nazywało?

Juleczka · Wysłany: Pią 15:42, 24 Mar 2006 Temat postu:

kjt · Wysłany: Pią 15:55, 24 Mar 2006 Temat postu:

Oglądaliście "Czeski Sen"? Właśnie skończyłem oglądać, niestety wersję ocenzurowaną, bez momentu obijania reżyserów.
O czym film? Jest to dokument, czy nawet coś jak reality show. Dwóch studenciaków praskiej filmówki rozkręca hipermarket. Gadżety, produkty, kampania reklamowa, reklamy w TV, radio, prasie, ulotki - wszystko, co potrzeba. Jeden problem - tego hipermarketu nigdy nie było i nie będzie. Nadchodzi godzina zero - otwarcie "sklepu". Na miejscu gromadzi się 2000 luda, którym za chwilę trzeba będzie oznajmić, że zostali zrobieni w pałę. Co będzie?

Wspaniały obraz tego, co reklama robi z człowiekiem, jak hipermarkety wpisały się w kulturę (czy raczej jej brak) współczesnych społeczeństw i co ich propaganda z tymi społeczeństwami robi. Niektóre wypowiedzi są wstrząsające - zwłaszcza, że są prawdziwe.

Polecam.

ull · Wysłany: Sob 20:27, 25 Mar 2006 Temat postu:

ah wybierałam się... w gruncie rzeczy wciąż się wybieram. i na "rok diabła" (jako fanka Zelenki) i na "czeski sen"... i jeszcze by się trochę pozycji różnorakich znalazło, ale jak obejrzę, to napiszę, a nie teraz Cool

w ogóle, to od 10 kwietnia jest "5 zł za sztuke", jakby kogoś interesowało...

a ostatnio w kinie widziałam "piekło" tarnovica. bardzo. bardzo mi sie podobało Very Happy

chociaż zostawia w głowie wyłom, jak po bombie... duzo myślenia.
za to na własnym ekranie domowym ostatnio obejrzałam sobie "donnie darko" i przez następny tydzień pamiętałam wszystkie swoje sny. totalny odjazd. film dziwny straszliwie. [notabene, cos dla Ciebie, Juleczko, bo Jake za młodu gra Smile

]

więc polecam oba.

Lis · Wysłany: Pon 23:49, 27 Mar 2006 Temat postu:

Wyznania gejszy - uczta dla oczu (juz pomijam zdjecia, scenografie, kostiumy itepe, ale ta Gong Li!!! Very Happy

wyglada lepiej niz kiedykolwiek... i sa powody do mruczenia Wink

) i uszu (John Williams). Jak dla mnie najwieksza wada jest dlugosc - prawie 2,5godzinna historia przy tak rownomiernym tempie akcji i (co by nie bylo) sporej przewidywalnosci naprawde zaczyna odrobine meczyc. No ale jest Li - nie mozna miec wszystkiego Very Happy

Slowem - polecam!