Politologia, Uniwersytet Jagielloński

kjt

Ekhem... odróżnij Panie Kolego internat, gdzie dzieciaki będą pod stałą kontrolą od podejrzanej dzielnicy, gdzie nawet radiowóz boi się zapuścić.
Ja oczywiście nie mówię, że pomysł wypali, bo jest oczywiście możliwe, że po któtkim czasie wśród dzieciaków wykształci się coś na kształt grypsery. Ale jeżeli LPR ma pomysł, w jaki sposób zaprowadzić w takich miejscach dyscyplinę - bardzo proszę.
I nie mówcie, że jest to sztuczny problem i jeszcze sztuczniejsze rozwiązanie, bo praktycznie w każdej gazecie średnio raz na dwa miechy pojawia się reportaż o szkole rządzonej przez kilku silniejszych, na których nijak bata znaleźć. Nawet w Wyborczej.

Mosze Bergstein · Mędrzec Syjonu Dołączył: 02 Mar 2006 Posty: 2421 Przeczytał: 0 tematów

Pozyjemy,zobaczymy...

kjt

Aha, pragnę jeszcze nadmienić, że tego typu zamknięte ośrodki dla trudnej młodzieży istnieją np we Francji, w Anglii itd (sam jakiś czas temu oglądałem reportaż o takim ośrodku chyba w Anglii właśnie). Więc to niekoniecznie pomysł polskich faszystów Very Happy

.

Lis

Bardzo jestem ciekaw jak te osrodki dzialaja, szczerze powiedziawszy. I jak koncza dzieciaki, ktore do nich trafiaja. Bo jak tylko slysze o czyms takim, to od razu mi sie przypomina Sztompka i rozdzial zdaje sie o dewiacjach spolecznych. O pietnowaniu, izolowaniu itd. Boje sie tylko, ze jak dzieciak (sorry za to okreslenie, ale jakos mi odpowiada) trafi do takiego osrodka, to juz sie z niego nie wygrzebie. Bedzie skreslony w oczach innych i, co gorsza, swoich wlasnych. A z rozwiazywania problemow wyjdzie zamiatanie pod dywan. Jasne, ze problem istnieje, bo wiem co sie dzieje w moim gimnazjum obecnie (a ze jest niemale - 1200 uczniow - to i sporo sie dzieje). I byl nawet przez moment pomysl zeby utworzyc "trudna" klase. Ale pomysl szczesliwie padl, bo "niby kto mialby w takiej klasie uczyc i za jakie grzechy"? Zamiast tego zrobiono cos innego: utworzono 2 klasy profilowane, do ktorych trafiali uczniowie najlepsi, co wiazalo sie z jakimstam prestizem. I wyniki w takich klasach byly lepsze i byl spokoj. A obawiam sie, ze izolowanie dzieciakow, z ktorymi sa problemy, zeby gnily w sosie wlasnym bedzie te problemy tylko mnozylo.

kjt

Mechanizm działania tego typu ośrodków jest bardzo prosty - przynajmniej na zachodzie właśnie działają one na zasadzie alternatywy od poprawczaka, czy nawet zakładu karnego - więc już niejako na samym początku gnojek ma w jasny sposób pokazaną "drugą drogę". Dalej - w sposób skuteczny odcina się młodzież od alko i dragów (co jest - chyba zgodzicie się ze mną - najczęstszym powodem przestępstw wśród młodocianych) oraz świata zewnętrznego (poza odwiedzinami rodziców). Przez cały czas - przypomnę - złamanie panujących zasad jest obostrzone perspektywą zjazdu na poprawczak. Czy uważasz to za gnicie w sosie własnym ?
No i co - ośrodek z programu, któy oglądałem w TV oferował resocjalizację poprzez hipoterapię - czyli, mówiąc po ludzku, popierdalanie na konikach. Lecz umówmy się - sport, kino, książki, przyuczenie zawodowe, cokolwiek, co absorbuje wolny czas.

Lisie - mówisz o napiętnowaniu, więc może powiedz, w jaki sposób to napiętnowanie miałoby wyglądać. Powiedz mi - jak szedłeś do liceum, to patrzyli się na to, jakie gimnazjum skończyłeś, czy jakie wyniki z testu miałeś? A jak szedłeś na studia? Bo ja Ci powiem, że w tym roku, jak składałem papiery na drugi kierunek, to nikt nawet ode mnie świadectwa ukończenia liceum nie chciał, to maturalne wystarczyło. Oczywiście - rozumiem, że pisząc to już się z niego nie wygrzebie masz na myśli zamknięte perspektywy powrotu do w miarę normalnego życia. Czyli ja mówię - bzdura. Jeżeli chodziło o coś innego, to proszę, uściślij.
Czy przykład z Twojego gimnazjum poddajesz jako możliwe rozwiązanie problemu? Jeżeli tak, to szkoda, że uważasz, że uczeń niezbyt lotny, ale "dobry chłopak" ma siedzieć w jednej klasie z jakimś bucem.

Oczywiście, psotniki z MEN-u nie powiedziały, jakie są ich dokładne kryteria tejże "trudnej młodzieży". Jeżeli będą to milusińscy mający ciągle na bakier z prawem i balansujący na granicy poprawczaka, OK. Ale jeżeli nie - mnie też się kiedyś zdarzyło dyscyplinarnie z liceum wylecieć i jeżeli ktoś na tamten etap postanowiłby mnie zamknąć w takim przybytku, to delikatnie bym się wkurwił Smile

.
Czyli - jak zawsze - proponuję poczekać.

eM.Jot · Dołączył: 03 Mar 2006 Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów Skąd: V rok

[link widoczny dla zalogowanych]
to tytulem utwierdzenia sie w przekonaniu, ze "jest dobrze"... Confused

eM.Jot · Dołączył: 03 Mar 2006 Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów Skąd: V rok

znalazlam jeszcze to:
[link widoczny dla zalogowanych]
gdzie sie rodzi takich ludzi?!

Mosze Bergstein · Mędrzec Syjonu Dołączył: 02 Mar 2006 Posty: 2421 Przeczytał: 0 tematów

Ech.. z żalem muszę przyznac, że to Moja Ziemia Obiecana dostarczyla tą popierdółkę ludzkości. Był swego czasu wiceprezydentem u Kropiwnickiego nawet, ale zdezerterował po tym, jak został posłem z LPR w 2005.

Mosze Bergstein · Mędrzec Syjonu Dołączył: 02 Mar 2006 Posty: 2421 Przeczytał: 0 tematów

[link widoczny dla zalogowanych]

A tutaj widzicie państwo jakie są prawdziwe problemy polskiej szkoły.
Ja chyba nie muszę nikomu tłumaczyć o co chodzi. Problem z wfem jest o tyle poważny, ze faktycznie wielu uczniów nie lubi tych lekcji. Ale o znaczeniu dla rozwoju osobnika nie muszę chyba pisać. Lekcje te powinny przygotowywac do tego, ażeby w dalszym życiu - po zakończeniu edukacji - nadal w jakis sposób dbac o swoje zdrowie/higienę.

Tymczasem. Wyobraźcie sobie, że w Polsce mamy ok. 500 tysięcy osób zarejestrowanych w klubach piłkarskich jako zawodnicy. W tym samym czasie 4 (chyba) miliony Polaków pobierają wsszelkiego rodzaju renty. W Niemczech wskaźnik zawodników zarejestrowanych w samych tylko klubach piłkarskich wynosi ok. 5 milionów, a osób pobierających renty jest ok 800 tys. - 1 miliona (dane sprzed 5 lat - mogły ulec zmianie, ale różnica była tak olbrzymia, że nie sądzę, żeby byla to zmiana znacząca). Sprawa jest banalnie prosta - im bardziej społeczeństwo dba o swój rozwój fizyczny - tym mniej póxniej trzeba wydac na opiekę nad osobami chorymi na wszelkie wady postawy ,itp.

I jeszcze z własnego podwórka. Pod delegaturą Urzędu Miasta Łódź - Bałuty znajduje się, dość skromny jak na potrzeby - parking. Korzystają z niego zarówno pracownicy delegatury jak i tysiące łodzian codziennie załatwiających tam sprawy. Tłok jest niesamowity. kilkanascie procent miejsc jest oznaczonych jako miejsca dla osób niepełnosprawnych. Praktyka uczy, że z reguły tylko tam są jakieś wolne miejsca. Ale stanąć tam też nie można, bo obok- w delegaturze - znajduje się placówka Straży Miejskiej, i panowie w granacie nie muszą się mocno nawysilać, zeby powlepiać mandaty. Ale w tym szaleństwie jest i druga - nieekonomiczna logika. Jeśli polska polityka w kwestiach sportu i rekreacji nadal będzie kulała, to niedługo będzie trzeba malować jeszcze więcej kopert. Smutne, ale prawdziwe. Bo dzieciaki wolą wagarować, niż iść na lekcję wf.

kjt

Powiem Ci Mosze w ten sposób - jeżeli w niektórych szkołach nie ma fizycznej możliwości przeprowadzenia 4 godziny wuefu, no to, przepraszam, się jej nie wyczaruje. Więc wprowadzenie jej jako nadobowiązkowej nie jest głupim pomysłem, a na pewno nie jest problemem. Problemem jest natomiast utarta, wieloletnia głupia praktyka tego, że z wuefu może zwolnić świstek kupiony za flaszkę od pierwszego lepszego lekarza. I to należałoby wziąść pod lupę.

Aha, jeszcze jedno - zależność między zarejetrowanymi piłkarzami a liczbą inwalidów jest w polskich realiach niemiarodajna - w Polsce o wiele bardziej popularne wśród młodzieży niż piłka są pływanie, sporty walki, siłownia itd. Chociaż nie zmienia to faktu, że dla zdecydowanej większości jedynym sportem jest skręcenie lolka i podniesienie butelki do ust Smile

.

Mosze Bergstein · Mędrzec Syjonu Dołączył: 02 Mar 2006 Posty: 2421 Przeczytał: 0 tematów

Ja tylko wskazałem, co jest problemem Polskiej szkoły. Nie to, że pani X nie była w ZNP, a pan Y miał dziadka w Wehrmachcie. Tylko to, że dzieciaki nie mają jak korzystać z BARDZO ważnego przedmiotu. A jak juz mają, to nie chcą, bo kadra nauczycielska przekopuje się przez dno już (wiem wiem, generalizuję)...
Piszę, że ogólnie jest 500 tys. Polaków zarejestrowanych w klubach piłkarskich , nie tylko wśród mlodziezy uczącej się. Nie jestem przekonany, że pływanie jest bardziej popularne, bo i gra w piłkę w klubie nie jest oczywiście jedyną możliwością gry w piłkę niektórzy w pilkę grają sporadycznie - tak jak większość sporadycznie (niestety) pływa. Ale te wskaźniki pokazują, w jaki sposób społeczeństwo w ogóle potrafi się jednoczyć wokół tak prozaicznych spraw jak kultura fizyczna. Trochę się teraz w Polsce zmienia nastawienie do rowerów. Ale cóż z tego, skoro tak naprawdę sieć ścieżek rowerowych jest haniebnie mała. Co z tego, że dzieciaki chcą często grac w piłkę, ale nie mają gdzie - bo np. ważniejsza jest pani radna która ma okna wychodzące na boisko i boi się, że zostanie zamordowana brutalnie poprzez kopnięcie piłki.
Trzeba walczyć ze złą mentalnością, z debilizmami (u mnie na osiedlu na dzikim boisku do gry w gałę - żeby zaspokoić potrzeby młodych sportowców - ustawiono ...kosz do gry w basketa- NA TRAWNIKU na którym uskutecznialiśmy gałeczkę. Niech mi kto powie, jak grać w kosza na trawie?). Przecież to wystarczy wziąć na logikę. Już nawet pal sześć świadczenia za 30 lat - to będzie problem rządu za 30 lat. Ale przeciez 10 dzieciaków więcej na boisku czy w hali, czy gdziekolwiek, to 10 dzieciaków mniej na ulicy, pod blokiem, z flaszką...
Ale przecież najlepiej jest powręczać ordery. Pousmiechać się. Pokrzyczeć, że Ci są źli a Ci jeszcze bardziej źli... Ale od tego się nic nie zmieni. Nie powstaną nowe szkoły. Nie przejdziemy do systemu klas 15 - 20 osobowych. Nie nauczymy dzieciaków życiowego pragmatyzmu.
I dodam od siebie. Moja babcia (co w Łodzi niewyobrazalne nieomalże - SZWACZKA:P) należała do PZPR. Miała po prostu książęczkę partyjna i to wszystko. Ale to pomagało. Dostała szybko przydział na mieszkanie. Przecież nie utozsamiała się z ta ideologia. Ale przynajmniej nie musiała mieszkać dłużej w kamienicy z "toaletą" w podwórzu. I - jak czerwonych nienawidzę - cieszę się, że tak postąpiła.

Akaki

Olej

Mosze Bergstein · Mędrzec Syjonu Dołączył: 02 Mar 2006 Posty: 2421 Przeczytał: 0 tematów

Dobrze. Oczywiscie możemy wszystko podwazyć. Ale sprawa jest prosta. Polacy w porównaniu do innych nacji - nie mają ZUPEŁNIE zakodowanej konieczności dbania o swoją kondycję. Mamy najwyższe wskaźniki umieralności na zawały, olbrzymią ilośc rencistów. I to, że jest nagminnym pobieranie jej bezpodstawnie, to jednak mnóstwo jest ludzi w fatalnym stanie. Polacy po 70 wyglądają jak ludzie z zachodu po 90 roku życia.
A pobieranie rent nie jest równoznaczne z byciem na wózku. Zresztą. Nie tylko o renty chodzi. Ale ogólnie o to, ile osób ma wszelkiego rodzaju problemy z postawą, etc...
Oczywiście- możemy sobie wmówić, że Polacy są zdrowym społeczeństwem. Tak jak PiS wmawia sobie że zewszad jest atakowany przez układ. Ale to nie zmieni faktu, że i w jednym i w drugim wypadku - będzie to totalną bzdurą.

kjt

Ależ Mosze ja się z Tobą zgadzam. Widzę to po przykładzie mojej ośki - 75% chłopaków głównie siedzi i pali blanty, nieliczni ruszą czasem dupę na siłownię, czy jakiś thai-box, czy inne cuś.
Ja tylko chciałęm Ci powiedzieć, że w polskich realiach niemiecka przekładnia jest niemiarodajna, bo po prostu piłka nie jest u nas tak popularna, jak siłownia czy sporty walki.
No i dobrze, sformułuję prosto myśl zawartą w poprzednim poście, bo możefaktycznie nie dałem tego dość jasno do zrozumienia. Stawiam dobry browar, że dzieciaki, które chodzą w szkole na wuef, zasadniczo nie bardzo są zainteresowane ilością jego godzin, bo po szkole i tak ciupią w gałę, kosza, czy tam chodzą na jakieś płatne sekcje. Problemem jest banda leserów, która kupi za flaszkę zwolnienie lekarskie i ma wszystko gdzieś. I to właśnie oni będą potem pobierać renty.