Politologia, Uniwersytet Jagielloński

Juleczka

Ja uważam, że "szkoły odosobnienia" to jakiś poroniony pomysł. Może jeśli jest to jedna czy dwie takie placówki, które prowadzone są przez ludzi naprawdę chcących to robić - ale taka masówka to im nigdy nie wyjdzie. Powstaną im wylęgarnie gangów przestępczych i tyle z tego będą mieć.

Co innego wprowadzenie dyscypliny w szkole. Zakaz uzywania komorek, nie powinien być z góry skreślany. Tak samo jak chodzenie w mundurkach...

Izaak Apfelbaum

Szkoły odosobnienia = zajebisty pomysł, trzymam kciuki za Romka.

Dlaczego?

Moja specjalizacja = resocjalizacja, będę miał pracę Laughing

CZŁOWIEK - ŁOŚ

A dzisiaj Roman wygłosi manifest „Zero tolerancji” na miejscu przestępstwa - dokładnie w sali, gdzie oni zgwałcili tę dziewczynę. Bardzo dobrze, ale na jej grobie byłoby jeszcze lepiej i bardziej wymownie. Kretyn.

Drodzy Państwo, jak komuś się wydaje, że wtłoczenie ludzi w te same uniformy, te same fryzury itd. pozwoli ich zdyscyplinować, to znaczy, że kompletnie nie kuma młodzieży po prostu. Ubiór czy fryzura w tym wieku to jest element ekspresji po prostu i dopóki to się nie wiąże z brakami w higienie albo historiami ewidentnie niestosownymi (typu mini-co-więcej-odsłania-niż-zasłania), to nic nikomu do tego. Zezwolenie młodzieży na dobrze rozumianą dowolność pozwala nastoletni bunt skanalizować - i dobrze. Zakaz używania komórek to jest wylewanie dziecka z kąpielą - równie dobrze można by kazać zaszywać kieszenie, bo jeden z drugim przyniósł do szkoły w kieszeni jointa.

W całym bajzlu medialnym powstałym po śmierci tej dziewczyny, który to bajzel Giertych z Orzechowskim próbują wykorzystać, wiele się mówi o klęsce tzw. liberalnego modelu wychowania, za to nikt w ogóle nie wspomina o rodzicach - ani tej dziewczyny, ani tych chłopaczków. Te dzieci się znikąd, kurwa, nie wzięły w tej szkole, tylko gdzieś wyrosły. Giertychowi z racji sprawowanej funkcji i przynależności partyjnej dużo trudniej byłoby mówić o tym, że to rodzina się jebie, a w szkole to po prostu wychodzi na wierzch - o wiele łatwiej jest proporcje odwrócić, w mundurki odziać, bramę szkoły przed metalami w skórach zamknąć i zaraz zapanuje szczęśliwość powszechna.

I sekretarz · Dołączył: 30 Mar 2006 Posty: 566 Przeczytał: 0 tematów

CZŁOWIEK - ŁOŚ

Jeśli uważasz,że grób to to samo co klasa lekcyjna to świadczy to,nie pozwalając sobie już na grubsze złośliwości,nie najlepiej o szkolach do których chodziłeś.Giertych pokazał właśnie,że sala lekcyjna to miejsce którego w grób zamienić sie nie da.Tam sie bedzie toczyło życie,ale rozumiem Łosiu,że wolałbyś zamienić je w kącik martrologii uczniowskiej.

Uprawiasz tutaj tzw. czytelnictwo kreatywne - i nie bardzo rozumiem, po co. Nie napisałem, że grób jest tym samym co sala lekcyjna ani że powinna w tym miejscu być jakaś, kurde, „izba pamięci”. Tak że wyzłośliwiaj się, jeśli masz chęć, ale niech to przynajmniej ma jakiś związek z tym, co napisałem. Po prostu zorganizowanie w tym miejscu konferencji prasowej dosłownie kilka dni po takiej historii nie ma dla mnie wymiaru pozytywnego symbolu. Uważam to raczej za wydarzenie mocno niesmaczne i w zasadzie nie umiem wyjaśnić, po co w ogóle Giertych ruszał się z Warszawy.

Otóż jest to jasne jak strój papieża,że własnie przez uniformizacje buduje się dyscypline.Stąd przecież jednolity strój w służbach mundurowych.

Odpuść sobie nadinterpretowanie - już z racji wieku i posiadanych znajomych większe mam pojęcie o mentalności licealisty niż pan minister. Jeśli chodzi o korelację pomiędzy jednolitym ubiorem a dyscypliną - strzał celny, tyle że do własnej bramki. Chyba że przyjmiemy na wstępie, iż szkoła ma przypominać koszary i przyuczać przede wszystkim do słuchania rozkazów. To ja za taką szkołę dziękuję.

Pytam Ciebie kto będzie mierzył stopień"braku higieny i ewidentnej niestosowności"?Bo jesli nie potrafimy wyznaczyć jasnych zasad(które są w relacjach z dorastającą młodzieżą podstawą)musimy wybrać jedną ze skrajności-wolnoamerykanka albo mundurki.Jesli podtrzymujesz swoje zdanie o wykluczeniu"braku higieny i ewidentnej niestosowności",oraz jesteś logiczny(w co oczywiście nie wątpie )opowiesz się za mundurkami.

Oczywiście trudno zakwestionować spójność tego wywodu, nie przeczę. Ale uchylam się od odpowiedzi na pytanie, czy bardziej mnie niesmaczy wizja 30-osobowej klasy w takich samych strojach, czy kompletne rozpasanie pod tym względem. A co z fryzurami, zarostem, biżuterią? Też wszystkiego zakazać? No naprawdę, przestrasza mnie ta koncepcja.

Twoim zdaniem Giertych powinien powiedziec:"ja sie w to nie angazuje,bo ida wybory i Łoś zarzuci mi probe zbicia kapitalu politycznego"?I generalnie wkurza mnie gadanie pt."politycy biora sie za cos bo ida wybory i chca sie podlizac wyborcą".Otóż demokracja to jest taki ustrój w którym władze powinny podlizywac sie wyborcą.Kto nie lubi podlizującej mu się władzy urodzil sie w zlym miejscu i czasie.

Moim zdaniem powinien się przede wszystkim zastanowić nad tym, co i kiedy wygaduje. Od śmierci tej dziewczyny facet rzucił mediom chyba z 10 pomysłów (ochoczo wspiera go pan premier), niektóre całkiem śmieszne i kuriozalne (tak jak ten z komórkami). A ponieważ podobnie działał przy okazji tzw. amnestii maturalnej, mam prawo domniemywać, że Giertych żadnej spójnej wizji nie ma i najpierw mówi, a potem się zastanawia. A to oznacza działania nieprzemyślane i powodowane impulsem; a przede wszystkim złudne przekonanie, że jak siłacz walnie pięścią w stół i wyda Zakaz, to będzie wreszcie Ordnung.

A teraz czas dla zawodnika poproszę; do reszty się ustosunkuję jutro, bo mi się straaaaasznie chce spać Smile

Olej

Hypatia

Co do mundurków, uważam że powinno to zostac w gestii szkoły, czy chcą dzieci "umundurować". Niektóre to już wprowadziły, np. prywatne. A wpychanei na siłę dzieciom mundurków w każdym gimnazjum, skończy sie na tym, że dzieci będą się buntować, wynajdywać 100 sposób na to, by je nie nosić jeśli tylko nie będą chciały. i boję się pomyślec, co będą nosić niektóre nastolatki tylko po to, żeby wszystkim pokazać co sobie kupiły... I jak to sobie o tym myślę, to wolałabym widzieć je cały czas na biało granatowo Wink

CZŁOWIEK - ŁOŚ

Kończąc wypowiedź wczorajszą:

Giertych jest ministrem edukacji,a nie powszechnej szczesliwosci.Ani nawet nie ministrem polskich rodzin.Giertych ma zajmować się problemami szkół i patologiami które tam istnieją. itd.

Stary, znowu wkładasz mi w usta słowa, których ja nie powiedziałem - więc ja sobie odpuszczę polemizowanie z tym, co Tobie się wydaje, że ja napisałem.

Miałem na myśli „powszechną szczęśliwość” w szkole - a więc w tym sensie twierdzę, że odseparowanie uczniów „dobrych” od „złych” [w rozumieniu, jak sądzę, ministra Giertycha - na jego wyborczej reklamówce „złe dzieci” np. ubierają się w skóry, co promuje i utrwala stereotypy dość żałosne] nie rozwiąże na dłuższą metę żadnego problemu. Dlatego, że te niby-złe dzieci będą mieć dość małe szanse na „ucywilizowanie” (no bo skąd będą czerpać wzorce, jak nie z otoczenia takich samych niby-złych dzieci?), a poza tym: tych ludzi ze specjalnych placówek trzeba będzie kiedyś wypuścić na ulicę. I co wtedy?

Z niwelowaniem „pozycji, które są potencjalnie konfliktowe”, to jednak sorry ale sorry - naprawdę Ci się wydaje, że podział na szkoły męskie i żeńskie zlikwiduje jakieś napięcia? No ja przepraszam, ale nie budujmy takiego klimatu, że na drodze do rozwoju polskiej edukacji leży rzekome napięcie seksualne w szkole - bo to, że młodzieży w tym wieku skroplone hormony wylewają się uszami, niekoniecznie się wiąże z gwałceniem, psiakrew, koleżanek z ławki. Mówimy o przypadkach ewidentnie patologicznych (lub o patologicznej tendencji), ale na miłość boską: nie wylewajmy dziecka z kąpielą! Wszystkie te pomysły albo skupiają się na zamiataniu śmieci pod dywan, albo koncentrują się na skutkach - czyli na tym, co wypływa na wierzch.

Ta dziewczyna z Gdańska podobno była męczona w różny sposób od początku roku szkolnego - jeśli chcemy się skupiać na walce z bezkarnością, to ja temu przyklasnę. Ale nie udawajmy, że jak zabronimy prawie dorosłym (bo zakładam, że mówimy o wszystkich szkołach ponadpodstawowych) dzieciom przez komórki rozmawiać albo np. zlikwidujemy gimnazja, to rozwiążemy jakiś problem. Ale nie łudzę się - Giertych jeśli nawet ma wolę walki z przemocą w szkołach, to kompletnie nie wie, jak. Skąd zresztą miałby wiedzieć, skoro nigdy się edukacją nie zajmował, a jedyna młodzież, z jaką miał do czynienia, to Wszechpolska?

Wizja świata, jaką ten facet wyznaje i propaguje, po prostu go skreśla jako kandydata na szefa takiego resortu. Jeśli kogoś będzie mieć po swojej stronie, to wyłącznie archaicznych nauczycieli-zamordystów, o których wspomniałeś i których bez wątpienia nie brakuje. Na razie zamiast zjednywać sobie porządnych młodych ludzi, którym się chce coś robić, to ich obraża - choćby opowiadając brednie (nie pierwszy raz zresztą, ale po raz pierwszy na tym stanowisku) o „róbta co chceta” i Owsiaku.

Mary$ · Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 1409 Przeczytał: 0 tematów Skąd: z jutra

co do "róbta co chceta" to nie będę wyrażała swojego negatywnego zdania - ale, co do reszty owszem. Ja widzę dziś wygrzebany problem w kategoriach niedowładów zmysłowych: niedowidzenia i niedosłyszenia wzajemnego szkoły i rodziców, dzieci i szkoły, rodziców i dzieci. relacje te ogarnięte są tym niedowładem w mniejszej lub większej skali. Jeśli dom zawodzi, powinna wychwycić to szkoła. Jeśli zaś szkoła szwankuje, wyłapać to ma dom. Pośrednikiem są dzieci. Aby mieć jednak pewność jakości tego przekazu, dziecko musi mieć wsobie minimum pokory. I to jest podstawa, którą zanim dziecko znajdzie sie w szkole powinno mieć. Państwo jedynie daje ramy systemu, który ma się opierać na współpracy szkoły i domu, oddaniu pedagogów i trosce rodziców. Niestety przestaliśmy życ w kulturze obowiązku. Odrzucono tę kulturę na rzecz szeroko pojętej wolności, wolności którą daje się też w pełni tym, którzy nie są w stanie z niej korzystać.
nie jestem przeciwna temu, jak Giertych widzi "naprawione" szkolnictwo - kategorycznie mówię "nie" planowanym źródłom przemian. Nie od góry bowiem powinny iść zakazy, to nie może być działanie negatywne, lecz pozytywne. Piszę o rzeczach trywialnych, ale prawdziwych. Młodzież powinna byc tak kształtowana, żeby zaniechać pewnych zachowań, nie ze względów na sankcje statutowe, lecz środowiskowe. Nie sięgnie gówniarz po telefon na lekcji, bo to jest poprostu nie na miejscu, a jeśli sięgnie to z pełną świadomością łamania normy, a nie dlatego, no bo "czemu nie?!". Nie wspominając o tym, że przecież i jego polonistka rozmawia przez koma w czasie zajęć...
Ważne jest też to, by potraktować obszar wychowania całościowo, równolegle wprowadzając poszczególne rozwiązania. Zgoda - wprowadzimy mundurki. ale i skanalizujmy energię tkwiącom w dzieciakach - więcej obiektów sportowych, animowanych grup zainteresowań, odsztywnione programy nauczania itepeitede
więc oddolnie (skracam bo też mi sie oczy kleją) i bez zakładania, że coś jest wbrew naturze młodzieży, bo przecież właśnie ją ma się kształtować
podam przykład z własnego doświadczenia: 3 lata w mundurku w państwówce - żyję - moja osobowość też ma się dobrze, na ok 200 ludzi z rocznika - chyba z 10 mówiło z zacięciem nie i to raczej z braku pomysłu na siebie.
kulturę obowiązku tżeba odbudowywać
przykładem

Olej

b_styrna

[link widoczny dla zalogowanych] - to jest dobre Very Happy

Mary$ · Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 1409 Przeczytał: 0 tematów Skąd: z jutra

wydaje mi sie Olej, że to jest kwestia przyjęcia postawy, że wszyscy jesteśmy po trosze współwinni poszerzaniu sie patologii. Ale to patologie - w większości wypadków siłą decydującą o fiasku rodzicielstwa lub raczej jego ułomności, jest dziecięca, naiwna postawa samych rodziców, nieświadomych swojej roli i ciążącej na nich odpowiedzialności. Jest to odpowiedzialność niezbywalna. Nieżadko tym rodzicom można pomóc, dać wsparcie. Czymś takim są przykościelne szkoły rodzicielstwa, ale przecież możnaby było w sposób efektywny usprawnić działanie poradni psychologicznych, ośrodków wsparcia, rozwinąć ich strukturę.
Że tego typu instytucje maja szansę się sprawdzidz, możemy zaobserwować badając fenomen wprowadzonej ostatnio instytucji mediacji między planującymi rozwód małżonkami.

Olej

Zgoda, ale to będzie funkcjonować tylko pod warunkiem, że rodzice przyznają, że nie są alfą i omegą w kwestii wychowywania dzieci i faktycznie zwrócą się sami o pomoc do poradni. A tego, oczywiście poza niewieloma wyjątkami, raczej nie widzę w Polsce, gdzie każdy uważa się za najmądrzejszego.

Mary$ · Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 1409 Przeczytał: 0 tematów Skąd: z jutra

zgoda

to jedno - widzę jeszcze jeden problem: są rodzice, którzy taką "alfą i omegą" być bynajmniej nie chcą i już Bóg jedyny wie co gorsze. Tu nie ma uniwersalnej recepty, ale powinno być stworzone takie zinstytucjonalizowane zaplecze wsparcia, by pokazać, że istnieje taka możliwość. Ale sobie gatkę ucinamy - doświadczeni...
ale jeszczer jedno: rodzic powinien być dla dziecka taką "alfą i omegą", powinien budować swój autorytet, ale warunki jak zwykle są znów te same: serce i rozum. Co gorsza w równowadze.
gadanie.. Confused

Gróby

noo chyba nie taki ciemnogród z nas :]

[link widoczny dla zalogowanych]